Aktualności

Energa MKS Kalisz powoli wraca do formy

W spotkaniu z wyżej notowaną Radomką Radom Energa MKS Kalisz przegrał 3:1, jednak pierwszy i trzeci set zakończyły się zwycięstwem gości dopiero po wyrównanych końcówkach. Po zespole widać było formę dużo lepszą niż przed tygodniem w Legionowie, w meczu rozgrywanym kilka dni po powrocie z kwarantanny. Najskuteczniejszą zawodniczką Energa MKS-u Kalisz była atakująca Monika Gałkowska z 17 punktami.

Początek meczu był wyrównany, a walka przez jakiś czas toczyła się punkt za punkt. Jako pierwsze po skutecznych atakach Justyny Łukasik i Bruny Honorio na dwupunktowe prowadzenie wyszły przyjezdne, jednak po kilku kolejnych piłkach na prowadzenie za sprawą asa Moniki Ptak wrócił Energa MKS Kalisz. Tym razem wyrównana walka toczyła się do stanu 12:12, kiedy znowu lekką inicjatywę przejęły radomianki. Przewaga najpierw wynosiła trzy punkty (16-19), później urosła do pięciu (18-23), nie był to jednak koniec emocji w pierwszym secie. Trener Pasiński zdecydował się na podwójną zmianę wprowadzając na parkiet Julię Szczurowską, oraz będącą w Kaliszu dopiero od kilku dni, Sylwię Kucharską. Po czasie dla trenera gospodyń okazało się, że zmiana przyniosła dobre efekty. Kaliszanki zbliżyły się do Radomki na dystans dwóch punktów (21-23), chociaż zwycięstwa w secie nie udało się wyrwać i przegrały do 21 po dwóch punktach Justyny Łukasik.

Dzięki powrotowi do walki, który o mało nie zakończył się zwycięstwem w premierowej partii kaliszanki złapały wiatr w żagle. Już po pierwszych piłkach objęły prowadzenie 3:1 najpierw blokując Janisę Johnson a później zmuszając do błędu drugą liderkę Radomki, Brunę Honorio. Przyjezdne poprawiły swoją grę, w środkowej części seta wychodząc nawet na trzypunktowe prowadzenie po skutecznym bloku Johnson. Amerykanka jednak w kolejnych akcjach popełniła dwa błędy, kolejną piłkę skończyła Zuzanna Szperlak i wynik się wyrównał. W samej końcówce walka znów toczyła się punkt za punkt, ciągle bardzo dobrze grały Zuzanna Szperlak i Monika Gałkowska, a seta skutecznym blokiem zakończyła Monika Ptak i Energa MKS Kalisz wyrównał stan meczu wygrywając drugą partię 26:24.

Podrażnione porażką w końcówce radomianki mocno zaczęły trzecią partię. Szczególnie aktywne na początku były Julia Twardowska i Bruna Honorio. Skuteczny blok Katarzyny Skorupy dał im prowadzenie 9:5. Od tego momentu Radomka dłuższy czas utrzymywała przewagę czterech punktów do stanu 16:12. Wtedy jednak kaliszanki obroniły parę piłek i wyprowadziły kontry kończone m.in. przez Monikę Gałkowską, dzięki czemu zbliżyły się na jeden punkt przy wyniku 16:17. Po przejściu linii środkowej przez Janisę Johnson było po 19. W końcówce seta jednak szalę na stronę Radomianek przeciągnęła dobra gra Julii Twardowskiej i Justyny Łukasik. Grę skuteczną kiwką zakończyła Bruna Honorio 25:22.

Kaliszanki niestety wszystkie siły rzuciły na poprzednie partie i w czwartej niestety oddały pole rywalkom. Na początku utrzymywała się tylko dwupunktowa przewaga przyjezdnych do stanu 9:11, ale w okolicach środka seta coraz większą przewagę zdobywała Radomka. Piłkę meczową dał mocny atak MVP spotkania, Julii Twardowskiej, a chwilę później radomianki cieszyły się z wygranej po autowym ataku Zuzanny Szperlak.

MVP: Julia Twardowska

Energa MKS Kalisz – E.Leclerc MOYA Radomka Radom 1:3

(21:25, 26:24, 22:25, 16:25)

Energa MKS Kalisz: Ewelina Polak (2), Monika Ptak (8), Magdalena Damaske (10), Zuzanna Szperlak (13), Weronika Centka (8), Monika Gałkowska (17), Justyna Łysiak (libero) oraz Karolina Bednarek, Julia Szczurowska (2), Oliwia Bałuk, Sylwia Kucharska i Julia Mazur (libero)

Ewelina Polak

Po spotkaniu 11 kolejki TAURON Ligi, w którym Energa MKS Kalisz przegrał we własnej hali 3:1 z Radomką Radom o spotkaniu i niedawno przebytej przez zespół, pierwszej w sezonie kwarantannie opowiedziała kapitan, Ewelina Polak. Wspólna gra, raz sprawiała nam frajdę, dwa naprawdę dobrze nam wychodziła, ale nagle ktoś wcisnął nam pauzę. To był taki lekki paraliż, w momencie kiedy byłyśmy bardziej nakręcone. – w taki sposób opisywała dość niefortunny moment na przymusową samoizolację.

Kaliszanki w piątkowy wieczór podejmowały trzecią drużynę TAURON Ligi – Radomkę Radom. Po czterech setach lepsze okazał się zespół z Radomia, jednak w pierwszym, drugim i trzecim secie walka toczyła się do ostatniej piłki. Niestety Energa MKS Kalisz wygrał tylko jedną z nich.

Na pewno uciekły nam końcówki, ten mecz mógł wyglądać zupełnie inaczej, natomiast bardziej obwiniałabym nas niż chwaliła Radomkę. One zagrały solidnie mimo, że to nie był moim zdaniem najlepszy mecz w ich wykonaniu, ale widać tyle wystarczyło na nas dzisiaj. – oceniła kapitan zespołu

Pomimo porażki zespół funkcjonował dużo lepiej niż przed tygodniem w Legionowie, kiedy Energa MKS rozegrał mecz po ledwie jednym wspólnym treningu w normalnych warunkach. Potwierdziła to również rozgrywająca kaliskiego zespołu.

Nawet te końcówki pokazały, że wracamy powoli do naszej optymalnej dyspozycji i tego co prezentowałyśmy przed kwarantanną. Mam nadzieję, że kolejne mecze już będą z naszej strony wyglądały coraz lepiej. Zabrakło chyba jeszcze troszeczkę zdrowia, pełnego, regularnego treningu, bo jednak tydzień to ciągle mało, ale cierpliwie wracamy do tego, co prezentowałyśmy na początku sezonu.

Patrząc na resztę ligi, kwarantanna dopadła siatkarki Energa MKS-u Kalisz dość późno, jednak wcale nie było to łatwiejsze wyjście. Choroba przyszła w momencie, kiedy zespół rozumiał się ze sobą naprawdę dobrze, a teraz musi z powrotem odbudowywać dobrą formę.

Tak naprawdę podczas kwarantanny byłyśmy w stałym kontakcie, miałyśmy treningi w domach, zwłaszcza ta część, która czuła się dobrze, nie miała objawów i negatywne wyniki. Po dziewczynach, które przeszły chorobę trochę gorzej widać, że wolniej dochodzą do dobrej formy. Było ciężko, bardziej dlatego, że czułyśmy się mocne. Wspólna gra, raz sprawiała nam frajdę, dwa naprawdę dobrze nam wychodziła, ale nagle ktoś wcisnął nam pauzę. To był taki lekki paraliż, w momencie kiedy byłyśmy bardziej nakręcone. 

Kolejne spotkanie kaliszanki rozegrają w Łodzi, 3 grudnia o 17. Tam rozegrają zaległe spotkanie z Grotem Budowlanymi, będącym ostatnio w świetnej formie.

Jacek Pasiński

Mecz z Radomką był dla Energa MKS-u Kalisz drugim po powrocie z kwarantanny. Pomimo porażki zespół wyglądał zdecydowanie lepiej niż w Legionowie, gdzie zagrał po jednym treningu w pełnym składzie. Trener Jacek Pasiński podkreśla, że drużyna potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby wrócić na najwyższe obroty –jeśli poczekacie, to na pewno ten zespół jeszcze wróci na swój szczyt możliwości, chociaż dzisiaj go nie było.

Czego zabrakło do punktów w piątkowym meczu zdaniem szkoleniowca Energa MKS-u Kalisz?

Zabrakło tego, że przez ostatnie dwa tygodnie nie mogliśmy trenować. W czwartym secie najnormalniej w świecie brakło nam zdrowia. Staramy się jak możemy, gdzieś ta kwarantanna i okres, gdzie dziewczyny chorowały musi wyjść. Gramy mecz za meczem, zaraz będziemy grali z Budowlanymi, Piłą, Bielskiem, nie ma czasu porządnie potrenować. Wydaje mi się, że musimy po prostu spokojnie poczekać, żeby dojść do tego optymalnego poziomu. Dzisiaj brakło nam zimnej krwi i właśnie trochę zdrowia. Kluczowy był trzeci set, gdzie przegraliśmy końcówkę. Ogólnie graliśmy naprawdę dobry mecz. Drugi set wyrwany z gardła przeciwnikowi, w czwartym brakło konsekwencji w grze i kondycji.

W ostatnim czasie potwierdzone zostały dwa transfery, swoją szansę na parkiecie po bardzo małym czasie pracy z drużyną otrzymała z Radomką Sylwia Kucharska. Możliwość szerszej rotacji cieszy trenera Pasińskiego.

Cieszy mnie to, Sylwia dzisiaj weszła, chociaż widać, że jeszcze nie jest zgrana z zespołem. Postanowiłem dać jej dzisiaj szansę, Ola jeszcze nie jej nie dostała, ale przyjdzie też czas na nią. Pamiętajmy o tym, że mamy zespół młody, który dość ciężko przechodził okres zakażenia, dwie dziewczyny praktycznie wyeliminowane przez dłuższy okres czasu nawet z tego treningu domowego i to wszystko skutkuje tym, że musimy spokojnie przepracować pewien okres czasu. A jeśli poczekacie, to na pewno ten zespół jeszcze wróci na swój szczyt możliwości, na pewno dzisiaj go nie było, ale to wynika z tych wcześniej wymienionych przeze mnie rzeczy.

Monika Ptak

Monika Ptak potwierdziła, że zespół potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby wrócić do dyspozycji sprzed kwarantanny.

Myślę, że Radomka była dzisiaj do ogrania, mecz wyglądał dużo lepiej niż ten w Legionowie. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, bo byłyśmy przez ostatni czas zamknięte w domach, natomiast skończyło się takim, a nie innym wynikiem. Teraz trzeba wyciągnąć z tego wszystkiego wnioski, żebyśmy w następnych meczach wyglądały coraz lepiej i szalę zwycięstwa przechylały na naszą stronę.

W skutkach kwarantanny, które Energa MKS Kalisz dotknęły, w stosunku do innych zespołów TAURON Ligi dość późno, Monika wymienia głównie zaległości związane ze zgraniem, ale też samopoczuciem.

To był trudny dla nas moment. Samo zamknięcie w domach, brak możliwości wykonywania normalnego treningu, m.in. siłowni na pewno wpływa na nasze organizmy, a przede wszystkim na samopoczucie. Zgranie z rozgrywającą czy wykonywanie podstawowych elementów też sprawia większe trudności niż normalnie. Dlatego w Legionowie, po jednym wspólnym treningu, było źle, dzisiaj było lepiej, a miejmy nadzieję, że następne spotkania będą jeszcze lepsze.

Julia Twardowska, MVP meczu

Bardzo cieszymy się z trzech punktów, dzięki którym umocniłyśmy się w tabeli. Nie był to dla nas łatwy mecz, na pewno hala w Kaliszu jest bardzo duża, specyficzna, miało się wrażenie, że piłka leci w spowolnionym tempie, więc tym bardziej cieszymy się z trzech punktów na ciężkim terenie. Statuetka dla MVP cieszy, ale nie jest to najważniejsze. Dzisiaj każda z dziewczyn dała od siebie bardzo dużo, wnosząc swój wkład w zwycięstwo.

W tym sezonie czujemy się silne, zdarzyły nam się dwie porażki, jednak były to porażki w tie-breakach, wiemy na co stać nas zespół, marzymy o bardzo wysokim miejscu i chcemy wygrać każdy mecz.

Justyna Łukasik

Jesteśmy zadowolone z pierwszego, trzeciego i czwartego seta. W drugim gubiłyśmy trochę koncentrację i przez to straciłyśmy go. Brakowało nam czterech punktów do skończenia, a popełniłyśmy za dużo błędów i ostatecznie seta wygrał Kalisz. Na szczęście już w następnej partii naprawiłyśmy swoje błędy grając konsekwentnie do końca.

Jak na razie nie skupiamy się o ewentualnej walce o medal. Gramy z meczu na mecz, trochę jeszcze meczów brakuje nam nawet do zakończenia pierwszej rundy, więc trochę za wcześnie na takie deklaracje. Natomiast czujemy się w taki sposób, że możemy walczyć z każdym, co chcemy za każdym razem pokazywać.

Zdjęcia z tego meczu autorstwa Michała Rabiegi możecie zobaczyć tutaj.

Tekst: Energa MKS Kalisz.