Reset, odpoczynek – czwartek dniem przerwy w turnieju KO.
Po porażce z Tajlandią polskie siatkarki skomplikowały sobie drogę do bezpośredniego awansu na Igrzyska Olimpijskie z turnieju w Łodzi. Szansę wciąż są spore i mocno wierzymy w awans. Mimo wolnego dnia od boiska, spotkaliśmy się z naszymi zawodniczkami co możecie zobaczyć poniżej. Dodatkowo dorzucamy wczorajszą wypowiedź trenera Vitala Heynena oraz spotkaliśmy w łódzkiej Arenie klub PUMA Komorniki. Przeglądamy także statystyki Polek z meczów nr 3 i 4.
Od początku turnieju kwalifikacyjnego wydawało się, że w wyścigu o dwa bilety do Paryża biorą udział cztery zespoły: Włochy, USA, Niemcy i Polska. Niemki trochę zwolniły tracąc pojedyncze sety i już we wtorek gubiąc punkt w meczu z Koreą. Kolejny zgoniły w środę ze Słowenią, problem taki, że Polski aż dwa straciły w przegranym meczu z Tajlandią. Więcej o tym zobaczycie klikając TUTAJ. Jedynie Włoszki i Amerykanki punktują za trzy.
Czwartek był ostatnim dniem przerwy w turnieju. Od piątku już zabawa na całego, bo pierwsza czwórka będzie już się bić między sobą i każdy punkt będzie podwójnie cenny, bo będzie oznaczał zabranie go bezpośredniemu rywalowi. Podczas tego ostatniego dnia wolnego Anna Daniluk z pionu medialnego zorganizowała spotkanie z Magdaleną Jurczyk i Aleksandrą Szczygowską, z którego relację możecie zobaczyć w załączonym filmie.
Dziewczyny sporo mówiły o tym nieszczęsnym meczu z Tajlandią. Do ich wypowiedzi dołożyliśmy także zarejestrowaną wczoraj rozmowę z trenerem Vitalem Heynenem po wygranym meczu ze Słowenią, ale też przed meczem Niemek z Polkami. I możemy napisać tylko, że Vital to bardzo kwiecista postać. Przede wszystkim bardzo sympatyczny, ale też dociekliwy, bo często sugerował, że zadawane pytania są z tezą i wymuszają na nim odpowiedzi. Oczywiście robił to w sposób żartobliwy, również wtedy, gdy bez ogródek powiedział, że on się kobiecej siatkówki cały czas uczy i dalej jej nie rozumie.
Dodatkowo rozmowy ze spotkanymi w Atlas Arenie naszymi ludźmi z PUMA Komorniki.
I tak jak zapowiadaliśmy w poniedziałek, dziś przyjrzymy się też statystykom z dwóch kolejnych spotkań rozegranych przez naszą reprezentację. Zacznijmy od wtorkowego spotkania z Kolumbią wygranego przez nas 3:0.
Nie ma zaskoczenia w tym, że najwięcej punktów dla naszej drużyny zdobyła Magdalena Stysiak – 18, mając 57% skuteczności w ataku. Druga w zdobyczy punktowej była Agnieszka Korneluk z dorobkiem 13 punktów przy 50% skuteczności, ale dołożyła do tego jeszcze dwa asy serwisowe. Trzecia Martyna Łukasik – 8 pkt, ale przy słabej, bo 20% skuteczności. W skuteczności ataku do Magdaleny Stysiak dokładamy jeszcze Magdalenę Jurczyk, która również miała ją na poziomie 57%.
W przyjęciu znów najlepsza Maria Stenzel – 75% pozytywnego i 42% perfekcyjnego. Jednak całościowo wyglądało to przeciętnie, bo średnia wyszła 47% pozytywnego i 28% perfekcyjnego. W ataku już trochę lepiej, bo skuteczność całego zespołu wyniosła 49%. Zagrywaliśmy w tym meczu 73 razy, popełniając przy tym 7 błędów, ale też zagrywając 4 asy.
I trzymając w ręce statystyki z przegranego meczu z Tajlandią lekko nie dowierzamy, bo ogół wyszedł lepiej niż w spotkaniu z Kolumbią. Atak – 44%, z Kolumbią 40%. Przyjęcie pozytywne 52% do 47% z Kolumbią, jedynie spora różnica w przyjęciu perfekcyjnym gdzie z Kolumbią było 28%, a z Tajlandią tylko 18. W zagrywce przynajmniej w liczbach też zagraliśmy lepiej, bo na 103 serwisy zanotowaliśmy 9 błędów przy 6 zagrywkach punktowych.
Największą „kozaczką” w tym meczu została wprowadzona za Olivię Różański (20% w ataku – 1 na 5 i 25% pozytywnego przyjęcia i 0 perfekcyjnego) – Martyna Czyrniańska. Ta z kolei biła bardzo skutecznie – 62% w ataku i dorobek 17 punktów. Najwięcej jak zawsze Magda Stysiak 25, przy 53% skuteczności. Podobnie zagrały nasze środkowe: Magdalena Jurczyk 13 punktów i 44%, Agnieszka Korneluk 12 punktów i 41%. Świetna w przyjęciu co nie jest nowum Maria Stenzel 65% pozytywnego i 31% perfekcyjnego, lepsza Szczygłowska 67% i 33%. Z taką różnicą, że „Mała” przyjmowała 26 razy, a Ola tylko 6.
A tak dziś też oczyszczając głowę po tym wczorajszym ciężkim dniu znaleźliśmy przyczynę przegranej. Przy trochę mniejszej frekwencji na trybunach we wtorek i podczas śpiewania hymnu acapella, tempo lekko się rozjechało. Dlatego w środę, aby sytuacja się nie powtórzyła, hymn został już wypuszczony w całości z linią melodyczną. A tak być nie powinno. Dlatego teraz zostały trzy, najważniejsze mecze dla naszych siatkarek. Wszyscy do hali i aby ten Mazurek Dąbrowskiego zabrzmiał tak, że naszym przeciwniczkom zatrzęsą się ręce, a może i nie tylko. Aby w niedzielę wziąć w rękę mapę Paryża i planować, gdzie z Marysią, Agnieszką czy Martyną zasiądziemy latem 2024 roku i zjemy oryginalnego francuskiego Croissanta popijanego kawą.