AktualnościMłodziczkaMłodzik

Szamotulanin wiceMISTRZEM Polski!

W sobotnie wczesne popołudnie Szamotulanin miał szansę napisać nową historię klubu. Po kapitalnym półfinale z Wieżycą Stężyca czekał ich mecz o mistrzostwo z Volley’em Wrocław, z którym w turnieju 1/2 we Wrocławiu przegrał po tie-breaku. Zapraszamy też na analizę po finale młodzików trenera Jakuba Wądołowskiego z Enea Energetyk Poznań.

Oba mecze półfinałowe w turnieju finałowym MP młodziczek zakończyły się po tie-breakach. W pierwszym gospodynie – UKS Szamotulanin Szamotuły odwróciły losy meczu z Wieżycą Stężyca po przegranym pierwszym secie wygrywając ostatecznie 2:1. Wtedy chwaliliśmy chyba przede wszystkim odporność psychiczną i dojrzałość taktyczną drużyny. Udało się ograniczyć najsilniejsze walory zespołu ze Stężycy, jakimi bez wątpienia były Alicja Koprowska i Aleksandra Wika. Te dwie strzelby rozstrzelały szamotulanki w pierwszym secie. Potem jednak lepsze ustawiania się w obronie i przede wszystkim ogromna poprawa gry blokiem pozwoliły kontrować. Również świadomość tego, że trzeba grać na pełnym ryzyku, bo oddawanie łatwych piłek mogło być zabójcze, zdała egzamin.
W drugim półfinale również losy finału rozstrzygnęły się w trzech setach. Po pierwszej wyraźnie wygranej partii przez Volley Wrocław do 15, w drugiej znacznie lepsze policzanki, które zwyciężyły do 17. Po emocjonującym tie-breaku zakończonym wynikiem 15:13 ostatecznie cieszyły się wrocławianki.

Sobota rozpoczęła się od meczu o brązowy medal. Ne pewno był to trudny mecz pod względem psychicznym, bo trzeba było pozbierać dziewczyny po przegranych półfinałach, ale stawka i miano trzeciej drużyny w Polsce uwolniła potencjał obu zespołów. SMS Police podobnie jak w meczu półfinałowym nie wszedł dobrze w to spotkanie i przegrał pierwszego seta do 18. W drugim Stężyca znów wyszła na kilkupunktowe prowadzenie, jednak policzanki rzuciły się w pościg. Trochę to przypominało mecz Szamotulanina z Wieżycą, gdzie Stężyca straciła prowadzenie, seta, a potem cały mecz. Na pewno sztab z Pomorza był już na to wyczulony i przy każdej stracie punktowej w jednym ustawieniu od razu przerywał grę prosząc o przerwę. Końcówka była bardzo emocjonująca i przede wszystkim niezwykle dramatyczna. Police miały dwie piłki setowe, jednak obie wybronione przez Wieżycę, a potem w już pierwszej piłce meczowej Stężyca zagrała morderczą akcję i skończyła mecz, zdobywając brązowy medal Mistrzostw Polski Młodziczek.

Nie będziemy tutaj szerzej rozpisywać się o zespołach czy ich pracy, bo bardzo dużo znajdziecie w filmie pod tekstem, gdzie mamy nagrane rozmowy z wszystkimi uczestnikami finału MP w Szamotułach. Ale musimy napisać dwa słowa o zespole ze Stężycy. W Polsce jest odbierana na dwóch biegunach. Albo są tacy, którzy nie wypowiadają się korzystnie o klubie głosząc tezy, że to wszytko siła nabywcza, że żadnych swoich wychowanek, tylko taki trochę Szczyrk Bis i ogólnie mając takie dziewczyny w klubie o sukces nie jest trudno.
My postawimy się po drugiej stronie barykady. Bo sztuką jest zaprosić do współpracy czołowe zawodniczki w Polsce, które zamieszkają w jakiejś małej wsi, bez rozrywek, galerii handlowych i innych pokus młodości, a sfokusowanie ich tylko na pracy z siatkówką. Z bardzo bliska obserwowaliśmy dwa turnieje finałów MP. Finał kadetek w Konstantynowie Łódzkim oraz młodziczek w Szamotułach. I to w jaki sposób pracuje cały sztab szkoleniowy, sposób w jaki sposób trenerzy mają kontakt z zawodniczkami, jak te są wpatrzone w szkoleniowców wzbudziło w nas podziw. Tam widać, że ten klub jest jednym organizmem i strata takiego ośrodka będzie dużym osłabieniem szkolenia młodzieży w Polsce. A taki los może spotkać Wieżycę Stężycę. Większość wtajemniczonych osób pewnie wie, że po wyborach samorządowych w Stężycy nastąpiła zmiana władzy. Głos, który się niesie po Polsce mówi, że obecny zarządzający gminą, delikatnie rzecz ujmując „nie pali się do tego”, aby wspierać dalej klub. Jednak trzy dwa tytuły Mistrza Polski oraz medal brązowy nie są argumentem, aby taki projekt kontynuować? Czy ktoś inny usłyszałby o wsi Stężyca i nie mówił o niej z podziwem, gdyby nie siatkówka? Rozwalenie czegoś takiego z pobudek politycznych, byłoby największą głupotą.

W końcu jednak nadszedł czas na Wielki Finał. Szamotulanin kontra Volley Wrocław. Bez bicia teraz możemy napisać, że za najsilniejsze ekipy po pierwszym dniu turnieju poza naszym Szamotulaninem uważaliśmy Stężycę oraz Volley. Obie te ekipy w dużej mierze oparte na zawodniczkach grających w finale MP kadetek. W drużynie z Wrocławia praktycznie cały zespół uczestniczył w turnieju w Konstantynowie Łódzkim. Wprawdzie zajął tam ósme miejsce, ale z pewnością nie był zespołem do bicia. W drodze do turnieju finałowego Mistrzostw Polski w Szamotułach te zespoły spotkały się już w półfinale we Wrocławiu. Wtedy po zaciętym meczu, po trzech setach lepsze były gospodynie. Co oznaczało, że czekał nas mecz dwóch drużyn o bardzo zbliżonym poziomie.
Niestety w żaden sposób nie potwierdziło się to w pierwszym secie. Nie wiadomo do końca co się stało, gdyż był to set tylko jednej drużyny. Całkowite panowanie na boisku opanował Volley Wrocław, który wygrał tę partię do 9. Być może świadomość już zdobytego medalu, a może presja trybun w szamotulskiej hali Wacław, gdzie był nadkomplet widzów, którzy zajęli praktycznie każdy wolny metr kwadratowy, by obserwować i wspierać swoje zawodniczki sparaliżował ich poczynania.
W drugim gra już była bardziej wyrównana. Początek znów należał do gości z Wrocławia, które odjechały na kilka punktów, ale w połowie seta szamotulanki rzuciły się w pogoń. Odtworzył nam się w pamięci mecz półfinałowy ze Stężycą, gdzie również trzeba było gonić po przegranym pierwszym secie, wynik w drugim co ostatecznie okazało się bardzo skuteczne. Jednak tutaj, Volley na taką powtórkę nie pozwolił. Na jakimś kosmicznym poziomie zagrała w tym meczu kapitan Volley’a Jagna Grosicka, która już na finale kadetek prezentowała się bardzo dobrze. Tutaj, na niższej siatce znakomite warunki fizyczne i motorykę mogła wykorzystać jeszcze efektywniej. Drugi set również zakończył się wynikiem korzystnym dla Volley’a Wrocław 25:20 i to wrocławianki zostały Mistrzem Polski Młodziczek.

Finał wprawdzie przegrany, ale dla Szamotulanina tytuł Wicemistrza to również ogromny sukces. Ogólnie Szamotulanin to swego rodzaju fenomen na siatkarskiej mapie Polski. Klub z miasta, które liczy ok. 18 tys mieszkańców, na przestrzeni czterech lat zdobywa trzeci medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski. Po srebrze kadetów w 2020 roku, brązie młodziczek z 2022, teraz znów srebro. Pokażcie nam drugi taki klub. Nie będziemy też tutaj wymieniać jeszcze udziału w turniejach finałowych czy półfinałowych MMP. A wiemy też, że plany rozwoju klubu są ambitne i oby się spełniły. Ważne, że na ceremonii zakończenia Mistrzostw Starosta Szamotulski – Beata Hanyżak oświadczyła, że powiat dalej będzie wspierał rozwój siatkówki w Szamotułach. Trzymamy za słowo!
Trzeci medal dla Szamotulanina i trzeci przy „udziale” Wielkopolskiej Siatkówki. W 2020 roku prowadziliśmy transmisję z turnieju oraz pracowaliśmy na mikrofonie. Dwa lata temu również na naszym YouTube mogliście obejrzeć tamten turniej, a w tym roku transmisję prowadzona była na kanale Polskiej Siatkówki, a my znów mieliśmy zaszczyt prowadzić cały turniej w roli spikerskiej. Zatem dziękujemy za zaproszenie i zaufanie, ale chyba przynosimy też dobrą energię, która zamienia się w medale.

Poniżej rozmowy z przedstawicielami wszystkich zespołów uczestniczących w finałach oraz Pauliną Maj-Erwardt, reprezentantką Polski oraz kandydatką na stanowisko Prezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Siatkowej i Prezesem UKS Szamotulanin Szamotuły – Wiesławem Małyszką:

Warto jeszcze dodać, że podstawą sukcesu na szczeblu krajowym jest silna liga wojewódzka. Mówili o tym w rozmowach trenerzy Adam Czekaj czy Andrzej Krakowiak. Należy sobie postawić pytanie czy u nas, mając taki potencjał siatkarski, mieliśmy w Wielkopolsce silną ligę? Czy najlepsze zespoły miały okazję mierzyć się ze sobą na tyle często, by zbierać doświadczenie i umiejętność gdy pod presją? Nasz system kadetek wyśmiewali wszyscy w Polsce, system młodziczek też pozostawał wiele do życzenia. Na szerszą analizę przyjdzie jeszcze czas, ale warto budowanie systemów rozgrywek i umiejętność wykorzystania potencjału sportowego jaki drzemie w Wielkopolskich zespołach mieć na uwadze, oddając głos w nadchodzących wyborach władz związkowych.

Komplet wyników z turnieju finałowego znajdziecie TUTAJ.

Najlepsza szóstka turnieju:
Atakująca: Dominika Mrożek – UKS SMS Barnim Police
Środkowa: Zuzanna Abrahamczyk – UKS Szamotulanin Szamotuły
Rozgrywająca: Paulina Jucha – UKS Szamotulanin Szamotuły
Przyjmująca: Adrianna Czajkowska – #Volley Wrocław
Libero: Julia Golińska – GKS Wieżyca 2011 Stężyca
MVP – Jagna Grosicka – #Volley Wrocław

Fot. Polska Siatkówka

Już w piątek pisaliśmy o finale Mistrzostw Polski Młodzików, w którym naszym przedstawicielem był Enea Energetyk Poznań. Młodzicy trenera Jakuba Wądołowskiego ostatecznie uplasowali się na siódmym miejscu w Polsce. Poniżej wypowiedź trenera po zakończonym turnieju:

Wydaje się, że mogliśmy zagrać lepiej. Jednak potem, jak obejrzeliśmy na spokojnie mecze to jednak nasz poziom sportowy kształtuje się na poziomie miejsc 5-8 i ciężko byłoby wejść do czwórki. Musielibyśmy zagrać wszystkie mecze na poziomie drugiego i trzeciego seta z Jastrzębiem. To był max jaki mogliśmy z siebie wykrzesać. To była galaktyczna siatkówka. To nad czym mieliśmy kontrolę, to zagraliśmy na 100%. Każdy z chłopaków zagrał na maksimum swoich możliwości i to trzeba zaakceptować. A nawet cały zespół zagrał na 110%.
Z Resovią to nie był dobry mecz. Gdzieś z tyłu głowy była przegrana z Jastrzębskim, w meczu, który mogliśmy wygrać. I tutaj wiedzieliśmy, że nawet jeśli wygrają z Resovią, to trzeba było wygrać lub urwać seta Treflowi, aby awansować dalej. A patrząc na Trefla raczej było to niemożliwe. I to chłopaki mieli gdzieś z tyłu głowy i pewnie dlatego ten mecz tak wypadł. Gdyby udało się pokonać Jastrzębski Węgiel, to „mental” byłby zupełnie inny. Doszliśmy Resovię w końcówce drugiego seta, ale nie daliśmy rady wygrać. Resovia jakoś nam nigdy nie leżała. Spotykaliśmy się z nimi w kilku turniejach i nigdy nie udało się z nimi wygrać. Resovia jakby miała jakiś patent na nas, to zespól, który wybitnie nam nie siedzi.
Trefl to zespół z innej galaktyki „GALACTICOS”. Do tej pory nie było takiego zespołu młodzika, który byłby tak mocny, który miałby tak dużą przewagę nad innymi zespołami. Mają w drużynie 5-6 kadrowiczów, plus kolejnych dwóch którzy siedzą na ławce. W całym sezonie przegrali tylko jednego seta z Lęborkiem, gdzie wyszli trzecim składem.

Oceniam, że jesteśmy mocni, wyszliśmy z pierwszego miejsca z półfinałów, zrobiliśmy to co dało się zrobić. Losowanie przydzieliło nas do trudnej grupy, może nawet trudniejszej, niż jeśli wyszlibyśmy z drugiego miejsca. Ciężko byłoby sobie wyobrazić cięższą grupę. Liczyliśmy jednak, że jak wygramy z JW to może uda się pokonać Resovię, na fali zwycięstwa. Tak się nie stało i dlatego z Resovią było już bardzo ciężko. Ale aby wyjść do półfinału z drugiej grupy, to także trzeba by było zagrać bardzo dobre mecze.
Poziom finału był dużo wyższy niż w ubiegłym roku. Jak już wcześniej wspomniałem, w ubiegłym roku było 6-8 drużyn które mogły bić się o medale. W tym roku takich drużyn było 14, a do finału weszło tylko 8. Kadra rocznika 2009 jest najmocniejsza od lat. A kadrowicze grają w Treflu, JW. Energetyk  bazuje na swoich wychowankach oraz chłopcach, którzy przychodzą z mniejszych klubów. W przyszłym roku poziom powinien być niższy. Znam te zespoły i wygląda na to, że mocnych zespołów powinno być 6-8 z rocznika 2010.

Siódme miejsce jest dobre, jestem bardzo zadowolony z chłopaków. Zajęliśmy takie miejsce na jakie było na stać.
Daliśmy z siebie wszystko i możemy czuć delikatny niedosyt. Powinno to zaprocentować w przyszłym sezonie, bo chłopcy z rocznika 2010, którzy teraz wchodzili na zmiany, byli jednak na tym turnieju, obyli się z atmosferą, zdobyli doświadczenie. Podobnie jak rocznik 2009 który grał w tym roku, a doświadczenie zdobył najczęściej stojąc w kwadracie w ubiegłym sezonie.
Będę miał fajnych chłopaków z tegorocznych „czwórek”, oni mają potencjał, ale musimy się niby bardziej zaopiekować. Teraz w młodziku będzie na to czas.
Chłopcy przebyli drogę od „trójek” w minisiatkówce. Bardzo ciężko pracowali, aby znaleźć się w tym miejscu, w finale mistrzostw Polski. Pamiętam, jak przyszli na trening, jak piłka im przeszkadzała w treningach. Pamiętam dzieciaki, które sięgały mi do piersi, a teraz większość jest wyższa od mnie.

To niesamowita grupa, chłopacy są bardzo zżyci z sobą. Bardzo pracowici, nie opuszczali zajęć, a na treningi potrafili przyjeżdżać bladym świtem. Zaczynali z niskiego poziomu, a pracą i wytrwałością zrobili niesamowity wynik. Zaczynali od zera, a po 4 latach są 7 drużyną w Polsce. Dziwnie nie będzie ich widzieć na treningu. Pamiątką będzie brązowy medal zdobyty przed rokiem. Bo nawet chłopcy, którzy nie grali wtedy w podstawowym składzie trenowali z pierwszoplanowymi graczami, uczestniczyli wspólnie w zajęciach i także zapracowali na ten medal.
Ta grupa na zawsze zostanie w moim sercu. Rosłem z nimi przez 4 lata, na nich testowałem moje pomysły. Na zawsze będą mieli szczególne miejsce w moim sercu, będę pamiętać te wszystkie wspólne chwile, wszystkie momenty. Oni zawsze będą mogli do mnie zadzwonić i ja tez wiem, że zawsze mogłem i w dalszym ciągu mogę na nich liczyć.

Organizacja turnieju to sztos. Na telebimie pojawiało się logo klubu oraz nazwisko zawodnika. Panowała podniosła atmosfera. Wszystkie zespoły razem spędzali czas, jedli wspólnie posiłki. Czuli się jak na Mistrzostwach Świata. Kielce zrobiły super turniej.

Wszystkie wyniki z finału młodzików znajdziecie TUTAJ.

Fot. Polska Siatkówka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *