Półfinały MP Młodziczek i Młodzików
Bardzo dobry bilans po półfinałach Mistrzostw Polski Młodziczek i Młodzików. Trójka z czterech naszych reprezentantów melduje się w finałach!
W półfinałach dziewcząt świetnie spisały się nasze reprezentantki, które już przed ostatnim dniem zawodów miały zapewniony udział w finale. W Stężycy dziewczyny Energa MKS Kalisz po dwóch dość łatwo wygranych meczach na zakończenie turnieju zmierzyły się z gospodyniami i musiały uznać wyższość GKS Wieżyca 2011 Politechnika Gdańska Stężyca przegrywając 0:2. W drodze powrotnej „złapaliśmy” trenera Jakuba Skwarka:
Bardzo się cieszę, że uzyskaliśmy awans do Mistrzostw Polski. Pierwsze mecze to wcale nie były takie łatwe spotkania. Była różnica poziomów między nami, ale niewiele brakło, aby tamte drużyny się nakręciły i mogły narobić nam problemów. Szczególnie widać to było w meczu z Tomaszowem Mazowieckim, gdzie trener Krzysztof Filipowicz robi dobrą robotę. Drugi mecz z Pliński&Wika wygrany do 6 i 9 to nie była duża trudność. Te dwie drużyny były troszkę młodsze niż my i Stężyca, fajnie poukładane i z serduchem grające i także wielki szacunek dla nich. Ale czy to są drużyny na finał przyszłoroczny? Trudno powiedzieć, ale dużo rzeczy by się musiało wydarzyć aby tak się stało. Co się stało w meczy z Wierzycą Stężycą? Nie widziałem zbyt wielu wcześniejszych meczów Stężycy, ale na pewno komfort własnej hali był bardzo dużym plusem i korzyścią dla nich. Bardzo mocno zagrały na zagrywce i tak naprawdę to tutaj uzyskały przewagę, bo jak widać po wyniku, to nie było jakiejś wielkiej różnicy poziomów między nami a nimi. Dziewczyny z tamtej strony zagrały spokojnie, a nasze trochę nerwowo i to taki finał był. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję spotkać się w finale i zagrać ze sobą jeszcze raz, bo wydaje mi się, że na neutralnym terenie ten wynik będzie trochę inny. Pomimo, że obie drużyny miały zapewniony awans do finału, to my też bardzo chcieliśmy ten mecz wygrać i nie wiem czy czasem gdzieś nie za bardzo. Aczkolwiek taki zimny prysznic może nam się przydać przed finałem Mistrzostw Polski. Tak jak przegraliśmy mecz z Szamotułami w trakcie rundy i to bardzo pozytywnie zadziałało, to mam nadzieję, że taki sam efekt będzie teraz. Niektóre zespoły które znalazły się w finale znamy, niektórych nie widziałem, ale z pewnością finał będzie bardzo wyrównany. Jest sporo dobrych ekip, które prowadzą dobrzy trenerzy tak więc będzie to wyrównany turniej na pewno. Jeśli trafimy w grupie na Sandecję, to mam nadzieję, że Energetyk coś podpowie, bo ja kolegom pomogłem teraz przed półfinałami.
Przez najbliższe dwa tygodnie będzie inna motywacja, bo będziemy jechali na turniej, w którym mamy coś do wygrania. Tym bardziej ten przegrany dzisiejszy mecz będzie działał motywująco i ta praca u nas będzie wyglądała trochę inaczej niż do te pory, aczkolwiek jakoś specjalnie nie będziemy się przygotowywać, robiliśmy to cały sezon tak naprawdę właśnie po to, aby znaleźć się w tym miejscu, w którym jesteśmy. Więc mam nadzieję, że teraz to wszystko co się wydarzyło do tej pory zadziała na naszą korzyść. Każda drużyna, która jedzie na finał chce ten turniej wygrać, to nie ulega jakiejkolwiek wątpliwości i też podobnie jak my myślą o tym, aby osiągnąć jak najlepszy cel, bo po to tam wszyscy jedziemy. Ale to jest już taki turniej, na którym bardzo wiele czynników decyduje. Chcemy osiągnąć jak najlepszy wynik, jak najlepszą lokatę i tak też będziemy grać i tak też będziemy się do tego szykować
Siatkarki Enea Energetyka Poznań także uległy w swoim ostatnim meczu siatkarkom UKS Atena Warszawa. Mecz był niesamowicie wyrównany, bo po pierwszym przegranym secie do 15 w drugim poznanianki wygrały w takim samym stosunku. W secie rozstrzygającym nieznacznie lepsze warszawianki, które wygrały 15:13. Po turnieju rozmawialiśmy z trenerem Mikołajem Adamowiczem:
Nie spodziewałem się aż tak dobrego wyniku, szczególnie po tym, jak zakończył się finał mistrzostw Wielkopolski. Jest taki dobry punkt odniesienia, bo widać jaką zrobiliśmy robotę jako zespół przez ten miesiąc. Myślę, że nikt by ani złotówki nie postawił na to, że jesteśmy w stanie awansować do finału mistrzostw Polski A udało się to zrobić i to w bardzo dobrym stylu. Prawie trzy mecze wygrane, bo przecież z Anteną też niewiele brakło I myślę, że jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa, bo już cel, jaki był założony spełniliśmy, więc jest trochę czasu, żeby wyznaczyć sobie kolejny na dwa tygodnie do przodu.
Ten finał był bardzo trudny, bo już w pierwszym meczu w drugim secie byliśmy pod ścianą. Ale udało się, jak to w tej szalonej kategorii wiekowej bywa. Wygraliśmy drugiego seta i w tiebreaku tylko potwierdziliśmy naszą formę. A był to ważny mecz, bo kolejna wygrana i już o 18.30 byliśmy w finale, podobnie jak Atena, która wygrała zarówno ze Spartą jak i z Ateną. Przed meczem rozmawialiśmy z naszymi dziewczynami już trochę na luzie, jednocześnie przypominając, że warto jeszcze wygrać ten mecz, bo teoretycznie załatwimy sobie lepsze rozstawienie i druga po medal byłaby łatwiejsza. Jednak w pierwszym secie chyba tego luzu było za dużo, potem się odwróciło w drugim i było również do 15 dla nas no i w tiebreaku prowadziliśmy 13:12. Szczęście jednak dopisało gościom, bo po naszej świetnej zagrywce dziewczyna tak przyjęła piłka, że ta przeleciała nad przęsłami idealnie między prętami i rywalki skończyły. W kolejnej akcji z ławki weszła na na zagrywkę rezerwowa i zdobyła kolejne punkty. Myślę jednak, że był to bardzo dobry mecz doglądania i dający na przyszłość dużo optymizmu, że z takimi topowymi zespołami można grać jak równy z równym. Jeśli chodzi o finalistki, to część drużyn już znamy. Z Kaliszem graliśmy w Wielkopolsce, z Anteną teraz na półfinałach no i Sandecją Nowy Sącz, którą ograliśmy 2:0. Trener Sandecji już po pierwszym meczu żegnał się z turniejem, mówił że nie ma szans awansować a teraz się okazało, że jest w finale mistrzostw Polski. A on już w sobotę rozwiesił medale wszystkim oprócz sobie i mówił, że nie ma szans a potem tak wyszło że jesteś w tych finałach. O Stężycy dowie się więcej od Kalisza, może też poogląda mecze, bo jest to ciekawy wynik z półfinałów, gdzie kaliszanki przegrały z Wierzycą. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i teraz wszyscy uwierzyliśmy w to, że możemy ugrać coś więcej, coś ekstra jeszcze zdobyć no i zobaczymy. Od finału wojewódzkiego nastąpiło duże przemeblowanie w zespole, kilka dziewczyn zmieniło pozycje, pojawiły się liderki na swoich obecnych pozycjach i widać, że fajnie to działa. Dzięki temu wygrywamy, tego się będziemy trzymać. Mocną stroną jest także atmosfera w drużynie, bo tak się nakręcamy, jak wszystko dobrze idzie to ciężko nas zatrzymać. Przez ostatnie dwa tygodnie coś jeszcze udoskonalimy i ustabilizujemy i zobaczymy do czego to nas zaprowadzi. Na finał jedziemy w trójkę trenerów, oprócz mnie jeszcze Malwina i Michał i 15-16 dziewczyn.
Turniej finałowy odbędzie się w dniach 27-30 kwietnia 2023. Oprócz dwóch wielkopolskich zespołów zagrają także:
- GKS Wieżyca 2011 Politechnika Gdańska Stężyca – zwycięzca półfinału w Stężycy
- UKS Atena Warszawa – zwycięzca półfinału w Poznaniu
- Solna Wieliczka – zwycięzca półfinału w Warszawie
- MUKS Sparta Warszawa – drugie miejsce półfinału w Warszawie
- MUKS Joker Świecie – zwycięzca półfinału w Grudziądzu
- Sandecja Dunajec Nowy Sącz – drugie miejsce półfinału w Grudziądzu
U młodzików poszło troszkę gorzej. Awans do finału uzyskali podopieczni Jakuba Wądołowskiego z Enea Energetyka Poznań. Poznaniacy na początek byli gościnni dla innego przedstawiciela Wielkopolski – UKS SMS Jokera Piła, z którym przegrali w tiebreaku. W kolejnym meczu łatwa wygrana z Koralem Wrocław i o awansie miał zdecydować ostatni mecz z Norwidem Częstochowa. Joker Piła po wygranej z Energetykiem był w lepszych humorach. Jednak w kolejnym meczu nie udało się ugrać seta z częstochowianami. Pilanie pokazali moc w ostatnim meczu z wrocławianami nie pozwalając wyjść rywalom z 10 punktów. Ten rezultat nie dawał jednak przepustki do finału, dlatego też obserwowali ostatni mecz turnieju pomiędzy Energetykiem i Norwidem. Częstochowianie mieli już zapewnione pierwsze miejsce i awans, poznaniacy musieli wygrać 2:0, bo każdy inny wynik dawał awans Jokerowi. Siatkarze Energetyka nie stracili seta i po ostatnim gwizdku sędziego mogli się cieszyć z awansu. Wielka szkoda Jokera Piły. Wygrali z rywalami z wielkopolskich boisk, zabawili się z Koralem Wrocław i jednego seta zabrakło do awansu.
Rozmawialiśmy tuż po zakończeniu turnieju z trenerem Enea Energetyka Poznań Jakubem Wądołowskim:
Nie można awansu nazwać euforią, raczej osiągnięcie wyznaczonego celu. Na pewno było dużo emocji, ale dużo było także stresu w związku z organizacją, która trwała cały tydzień. Turniej zaczynał się w sobotę, a ja tak naprawdę tego nie czułem. Dziś mieliśmy wszystko w swoich rękach, wygrywamy 2:0 i jedziemy na finały. I chłopaki też mieli tego świadomość, wywiązaliśmy się i jestem z nich bardzo dumny. Nie mogliśmy stracić seta, nie mieliśmy nawet krzty możliwości pomyłki i bardzo dobrze sobie z tym poradziliśmy. Euforia… może to za duże słowo, ale jestem bardzo zadowolony i może to jutro do mnie dotrze, jak ten stres i to wszystko minie. Pierwszy mecz przegrany z Jokerem, przegrany także finał wojewódzki. Rozmawialiśmy z trenerem Jokera Jackiem Wysockim, że te nasze mecze są bardzo emocjonalne, że to nie są dobre siatkarsko spotkania, dużo błędów, niewłaściwych decyzji. Ale końcówki tych spotkań zawsze były na korzyść pilan. Ale w półfinałach tak to się poukładało, że to my mieliśmy wszystko w swoich rękach i to wykorzystaliśmy. Joker zdobył flagę Wielkopolski, ale to my jesteśmy w finale mistrzostw Polski. Rozumiem jak oni się czują i nie zazdroszczę im, bo półtora miesiąca temu, to my płakaliśmy, więc dokładnie wiem, co oni czują. Dla mnie byłoby super, jakby dwie drużyny z Wielkopolski były w finale. To by świadczyło o sile naszego województwa. Trochę zabrakło, ale jednak cieszę się, że to my będziemy walczyć o medale. Dziwny był też mecz z Koralem Wrocław. Bo wygrywaliśmy w secie 8:5, a potem zrobiło się 9:15. Tą część meczu przegraną 1:9, co się praktycznie nie zdarza, po prostu przespaliśmy. I po takim fragmencie ciężko jest wygrać seta na poziomie półfinałów Mistrzostw Polski. A stało się to tak, że wszedł chłopak na zagrywkę i czy to mocną czy to rotacyjną nas pogonił, a my nie mogliśmy skończyć akcji. Generalnie powinniśmy szybciej zrobić przejście i zdobyć kolejne punkty. Ale taka jest siatkówka młodzieżowa, szczególnie na poziomie młodzika. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy tiebreaka i kolejny mecz 2:0. Jestem z tego zadowolony, bo wytrzymaliśmy to pod względem mentalnym. Z nożem na gardle graliśmy właściwie trzy sety, bo ty tiebreaka z Koralem i później jeszcze dwa sety z Częstochową. Jeśli chodzi o mecz z Norwidem, który wygrał wygrał wszystkie mecze i miał zapewniony awans z pierwszego miejsca, to nawet nie wiedziałem, którym oni składem wyjdą. Bo mogliby przegrać z nami dwa sety do 5 a i tak awansowaliby z pierwszego miejsca. Ja na ich miejscu wpuściłbym drugi skład bo skoro wszyscy chłopcy trenowali i dołożyli swoją cegiełkę do półfinałów, to żeby też mieli szansę pograć, bo dla nich to jest też ogromne święto zagrać w takim meczu. Prawda jest taka, że na pewno mieli z tyłu głowy, że mają pierwsze miejsce. Wyszli jednak pierwszym składem i zaczęli bardzo mocno. Oni nie mieli takiego parcia żeby nas dogonić, bo mieli wszystko zapewnione, a my walczyliśmy o życie. Jednak nie odpuszczali i cały mecz zagrali najsilniejszym składem. A czemu przegrali? Może różnica czasu pomiędzy meczami. Częstochowianie grali rano, a potem o 18-ej. Przez kilka godzin chodzili po hali, wokół obiektu i nie bardzo mieli co z sobą zrobić. Na pewno byli zmęczeni, pora była późna i może chcieli jak najszybciej jechać do domu. Natomiast to my zagraliśmy bardzo dobre spotkanie i nie chcę nic ujmować chłopakom. Nie wiem jeszcze gdzie odbędą się finały. Najchętniej chciałbym pojechać w jakieś fajne miejsce może nad morze albo na Mazury, marzę aby było to Olecko – moje rodzinne miasto. Dla mnie to byłoby super, ale dla klubu niekoniecznie bo to wysokie koszty i męczące osiem godzin jazdy. Odnośnie oceny pozostałych finalistów to z Gdańskiem (Trefl) graliśmy w 1/8 finału. My graliśmy w pierwszym secie poezję i to był prawie szczyt naszych możliwości na tamten moment, a oni nas pokonali do 23. Trefl jest bardzo mocny. Podobnie Jastrzębski Węgiel. Widziałem wyniki z Jokerem, a Piła jest przecież też bardzo mocnym zespołem, który bardzo pasowałby do finalistów. I tam chyba też z Jastrzębiem w pierwszym secie Piła grała swojego maksa, a w drugim secie, to podobnie jak w Gdańsku Trefl z nami, Jastrzębski Węgiel wygrał do kilkunastu punktów. Może te dwa zespoły nie są poza zasięgiem, ale są bardzo mocni i pewnie na dziesięć meczów osiem by wygrali. Natomiast wiadomo jest, że w młodzieżowej siatkówce wszystko się może wydarzyć, są emocje, jest stawka, presja, młode głowy. My możemy zagrać mecz życia, teoretycznie mocniejsze chłopaki nie wytrzymają, więc jak najbardziej możemy wygrać, możemy ich pokonać. Reszta zespołów u według mnie jest na tym samym poziomie. Cała szóstka poza Treflem i Jastrzębskim może zająć zarówno ósme miejsce jak i trzecie i wyjechać razem medalem. Na turnieju będzie grał też Olsztyn. Ja jestem z Mazur i grałem w młodej lidze trzy lata w Olsztynie. I mamy wewnętrzne przeczucie z bratem, że trafimy na siebie. Podobnie miałem przeczucie, nawet pisaliśmy z trenerem Jackiem z Piły między sobą, że trafimy na siebie w półfinałach I tak było. Tak samo mam teraz takie przeczucie, że z Olsztynem będziemy w jednej grupie. I życzyłbym sobie tego, bo fajnie byłoby zagrać ze swoimi byłymi trenerami. Grałem już z nimi na towarzyskim turnieju w Warszawie, jednak to jest coś innego niż oficjalnie na finałach. Fajnie byłoby tak pograć, byłby to podwójny smaczek. Uważam, że można na finałach naprawdę powalczyć o najwyższe cele. Z pewnością będę najmłodszym trenerem na tych zawodach. Od najmłodszych lat byłem nastawiony na sport zawodowy, na bycie w sporcie tak na poważnie, a nie tylko amatorsko. Chciałam być zawodnikiem, potem plany się zmieniły i jakoś płynnie wszystko przeszło na bycie trenerem. Bardzo się zaangażowałem, podoba mi się tutaj w Poznaniu, a to już jest mój trzeci rok. Klub budują wszyscy trenerzy i wszyscy wokół. Mam duże wsparcie, pomagają mi starsi, doświadczeni trenerzy, dużo słucham, dużo się uczę, więc to jest takie trochę podkradanie pomysłów od innych. Trzeba pracować i tyle. Wydaje mi się, że zasłużyłem na ten finał i póki co nie mam sobie nic do zarzucenia, wszystkie treningi miałam rozpisane, żadnego treningu nie odwołałem. Ciężka praca jest najlepszym rozwiązaniem, a ja zamierzam się cały czas w tym kierunku rozwijać. Oby więcej takich dni jak dzisiaj, bo to rekompensuje cały sezon, zarówno tych lepszych jak i gorszych momentów. Ale teraz udział w finale, a może nawet medal, zwróci wszystkie bolączki sezonu. Myślę, że jeszcze dużo dużo lat przede mną, to jest dopiero początek i nie ma co się za bardzo się podpalać.
Trener to jest ciężka praca i ten rok mi to uświadomił. Szanuję wszystkich trenerów, wszystkich grup młodzieżowych, pokłony dla nich, bo to jest cholernie, cholernie ciężka praca być trenerem i organizatorem i spełniać kilka ról jednocześnie. Ale takie dni jak ten na pewno to rekompensują. Chłopaki zrobili bardzo duży postęp. Z rocznikiem 2009 jestem od początku. I to jest takie fajne, jak szedłem do pracy do Poznania, to dostałem ten rocznik, który wtedy grał jeszcze w minisiatkówce w „trójkach”. Chłopaków starszych z rocznika 2008 dostałem dopiero od tego sezonu. I było dużo zastanawiania się, jak to będzie wszystko wyglądać, bo przecież każdy ma swój charakter i wymaga trochę czasu, żeby się poznać i zaufać sobie. I właściwie takie chwile jak dzisiaj to zaufanie budują natomiast bardzo płynnie to przeszło, chłopaki bardzo szybko mi zaufali. Pierwszy turniej towarzyski był po miesiącu czy półtora i było lepiej niż się spodziewaliśmy. Potem dominacja wraz z Jokerem Piła w lidze wojewódzkiej i tak chłopaki zwiększali swoje poczucie wartości. Na pewno wszyscy zrobili duży postęp, tylko to jest tak, że jak pracujesz z chłopakami codziennie, to tego nie widzisz. To jak z dzieckiem, że jak ciocia nie widzi dziecka przez rok trzy przez dwa, to przyjeżdża i mówi „O!!! jak ty wyrosłeś!”, a ty jak przebywasz codziennie to już nie widzisz różnic. I podobnie z chłopakami, jak widzisz na co dzień, to ciężko dostrzec postępy. Ale jakbym miał porównać mecz września i dzisiejsze spotkanie, to na pewno widzę ogromny postęp.
Turniej finałowy odbędzie się w dniach 27-30 kwietnia 2023. Oprócz poznaniaków pojawią się tam także zespoły:
- Hemarpol Norwid Częstochowa – zwycięzca półfinału w Poznaniu
- Akademia Talentów Jastrzębski Węgiel – zwycięzca półfinału w Tomaszowie Mazowieckim
- BKS Chemik Siatkówka Młodzieżowa Bydgoszcz – drugie miejsce półfinału w Tomaszowie Mazowieckim
- Trefl Gdańsk – zwycięzca półfinału w Białymstoku
- Tytani Białystok – drugie miejsce półfinału w Białymstoku
- AZS UWM Olsztyn – zwycięzca półfinału w Olsztynie
- KS Metro Warszawa – drugie miejsce półfinału w Olsztynie