Maciej Twardowski w wywiadzie dla naszego portalu.
Czy łatwo być sędzią? Jakie cechy charakteru determinują dobrego sędziego? Rozmawialiśmy z sędzią międzynarodowym Maciejem Twardowskim.
Redakcja: Jak długo się dochodzi do pozycji sędziego międzynarodowego?
Maciej Twardowski: Ja zacząłem sędziować w 1994 roku. Kurs na szczebel centralny był w 1997, a egzamin na sędziego międzynarodowego zdałem w 2007 roku. Trochę czasu minęło.
R: Czy to szczyt jaki można osiągnąć w sędziowaniu?
MT: Nie, zdecydowanie nie! Jest kilka kroków przede mną. Chociaż jestem sędzią FIVB, to do osiągnięcia zostały jeszcze m.in. seniorskie mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie.
R: A grałeś kiedyś w siatkówkę?
MT: Grałem w Czarnych Radom, w drużynach juniorskich i reprezentacjach szkół i miejscowej uczelni.
R: Czyli z województwa mazowieckiego dostałeś się na szczebel?
MT: Tak jest.
R: Duże województwo, duża konkurencja. Jakie predyspozycje trzeba mieć, aby zostać sędzią międzynarodowym?
MT: Kiedy ja wchodziłem na szczebel było jeszcze troszkę inaczej. Były inne makroregiony, nie było jeszcze Mazowsza, bo było 49 województw, więc to było trochę inaczej, a konkurencja to jest chyba zawsze, bo każdy chce wejść jeden szczebelek wyżej.
R: Możemy cię obserwować w zawodach Plus Ligi. Czy to jest tak, że jako sędziowie macie pary dobrane, czy zwykle sędziujecie z tymi samymi osobami czy też często jesteście mieszani i sędziujecie z różnymi osobami?
MT: Wydaje mi się, że nie ma stałych par, bo sędziujemy różnie. Oczywiście jest tak, że z jednym sędzią sędziujemy częściej, ale czy to można uznać za parę? Pewnie w jakimś procencie pewnie tak, ale nie jest to stała para w 100%. I myślę, że to jest dobre, bo jeśli przyzwyczaimy się jeden do drugiego, to się nie rozwijamy. A jednak nawet jak się sędziuje na szczeblu to musimy się rozwijać i poznawać coś nowego. Więc doświadczenie pracy z innym sędzią jest bardzo dobre. Zresztą na zawodach międzynarodowych bardzo często sędziujemy z osobą z innego kraju, bardzo często sędziujemy z nią pierwszy raz, nie znamy tego sędziego i musimy sędziować dobrze, żeby nie położyć meczu.
R: Już tyle lat sędziujesz i sam widzisz, że zmieniają się przepisy, zmienia się sygnalizacja. Jak to wygląda u Ciebie, czy ciężko jest się przestawić na zmiany?
MT: Nie jest się ciężko przestawić na zmiany, bo jeśli ktoś chce iść do przodu, chce się rozwijać to każda zmiana, z których jedna przychodzi trudniej, inna łatwiej ale jest to do zrealizowania. Siatkówka tak się rozwija przez ostatnie lata, że to jest wszystko dla widowiskowości, więc musimy się do tego dostosować. Także tutaj nie ma żadnego problemu z czymś nowym.
R: Sędziowałeś jeszcze jak było do 15-u?
MT: Oczywiście, że tak.
R: Jak oceniasz zmianę, że od kilkunastu lat gra się do 25?
MT: To jest bardzo dobra zmiana, bo kibice nie siedzą przez 15 minut, a wynik jest ciągle ten sam, więc dla widowiskowości jest to bardzo dobre, bo każda wymiana to jest zdobyty punkt.
R: W tym roku jesteśmy współorganizatorem mistrzostw świata zarówno w kategorii kobiet jak i mężczyzn. Wiadomo już, czy polscy sędziowie będą arbitrami na tych zawodach? Czy są już jakieś wyznaczenia?
MT: Ja nie mam takiej wiedzy odnośnie nominacji, natomiast na pewno będą sędziowie z Polski sędziować mecze. Myślę, że udana nominacja to będzie taka, że zarówno na zawodach kobiecych jak i męskich zobaczymy polskich sędziów. I pewnie tak będzie.
R: Jakie trzeba mieć predyspozycje, aby zostać dobrym sędzią? Jak patrzysz czasami na zawodników czy zawodniczki to myślisz sobie: ta osoba by się nadawała na sędziego, a ta nie. I ewentualnie wśród swoich znajomych niekoniecznie grających w siatkówkę, czy patrząc i przebywając z nimi jesteś w stanie ocenić ich predyspozycje do sędziowania siatkówki?
MT: To jest trudne pytanie, bo po pierwsze trzeba czuć grę, trzeba czuć tę dyscyplinę, więc na pewno dla byłego zawodnika, trenera jest łatwiej. Kibic przychodzący na mecz, który będzie znał przepisy lepiej lub gorzej, ale już zastosować je będzie mu zdecydowanie trudniej niż kiedy byłby czynnym zawodnikiem. A z cech osobowościowych to raczej spokój, opanowanie, kultura osobista, aby nie dać się wyprowadzić z równowagi, nie można być impulsywnym, trzeba być opanowanym.
R: A jak się rozmawia z impulsywnymi zawodnikami i trenerami?
MT: Spokojnie (śmiech).
R: Czy był jakiś zawodnik czy trener, który cię wyprowadził z równowagi?
MT: Myślę, że nie. Nie przypominam sobie przynajmniej. To, że ktoś dostawał kartkę taką czy inną to wynikało z jego zachowania, a nie z tego, że ja mogłem być wyprowadzony z równowagi. Tu spokojnie.
R: Sędziujesz najlepszym zawodnikom i zawodniczkom. A jakby Cię tak teraz wrzucili w rozgrywki młodzieżowe, powiedzmy na przykład na młodziczkę walczącą w województwie o miejsca 17-25. Myślisz, że byś sobie poradził?
MT: Myślę, że tak, dlatego że czasami dla takim dzieciom łatwiej coś odpuścić jeżeli walczą ze sobą, starają się, aby dobrze grać, więc myślę, że puścić delikatny błąd, to nie jest problem. Jak widać, że jeżeli ktoś chce grać i bardzo walczy o piłkę to nie byłoby problemu, to nie ma znaczenia, to jest siatkówka.
R: Jak się łączy pracę zawodową z sędziowaniem? Bo wiadomo, że wejście na szczebel to jest najpierw druga liga, potem pierwsza, później najwyższe klasy rozgrywkowe seniorskie w Polsce, aż się dojdzie do sędziego międzynarodowego. Bo właściwie już od początku kariery na szczeblu centralnym są dalekie wyjazdy
MT: Łączy się dość trudno. Trzeba ułożyć sobie sprawy zawodowe i wtedy jest łatwiej. Trudno tak odpowiedzieć jednym zdaniem czy znaleźć jakiś jeden sposób. Może to, że jak pracuje się w jednej firmie przez dłuższy okres czasu to już ułatwia sprawę, bo już ta praca jest ułożona. Jeżeli będziemy zmieniali pracę np. co 2 lata, to pewnie trzeba więcej pracować i może tego czasu rzeczywiście zabraknąć, bądź przełożony może mieć problem z tym, że kogoś nie ma w pracy.
R: Obecnie obligatoryjnie sędziowie mają słuchawki podczas meczu. Czy one wam pomagają?
MT: Słuchawki to jest bardzo dobre narzędzie. Oczywiście sędziowaliśmy bez słuchawek i też można było się porozumieć na odległość. Ale są sytuacje, w których szybciej można przekazać informację i ona jest bardziej precyzyjna. Druga osoba nie ma wątpliwości o co ją pytamy, czy coś sugerujemy. Jest to także udogodnienie przy challenge, bo sędzia pierwszy ma tablet u siebie, a poprzez komunikację słuchawkową można w dwójkę podjąć decyzję.
R: Czyli w przypadku słuchawek ukryta sygnalizacja nie istnieje?
MT: Istnieje, dlaczego nie. I jedno, i drugie. Teraz jest taka hybryda, ja bym tak to nazwał, że sygnalizacja ukryta i słuchawki funkcjonują cały czas.
R: Czy challenge pomógł sędziom? Bo było wiele kontrowersji zanim go wprowadzono; jedni sędziowie mówili, że to dobry pomysł, ale jednak zdecydowana większość była przeciwna.
MT: Ja uważam, że challenge bardzo pomógł. Uspokoił sytuacje, uspokoił zawodników, trenerów, mają szansę sprawdzić decyzję. Nie ma sędziów nieomylnych. Piłka upada na boisku, czasami dotyka linii w dwóch milimetrach, a to dla oka jest niezauważalne albo bardzo trudno zauważalne. Czasami zawodnicy zasłonią miejsce upadku piłki, a więc naprawdę jest to bardzo pomocne, a przy tym bardzo fair, bo wygrywa ten, kto faktycznie zdobył punkt.
R: Jesteś już bardzo długo sędzią międzynarodowym, jesteś kwalifikatorem, oceniasz innych sędziów – młodszych czy starszych. Jak oceniasz poziom sędziowania w ciągu całej Twojej kariery? Czy sędziowie są lepsi czy gorsi? Czy bardziej się angażują czy mniej?
MT: Uważam że w Polsce poziom sędziowania jest dobry. Aczkolwiek nie tylko ja, ale także koledzy z którymi rozmawiam czy to w wydziale sędziowskim czy z sędziami z wyższych lig zauważamy, że młodsze osoby nie do końca podchodzą do tematu sędziowania tak jak my podchodziliśmy 15-20 lat temu. Ale sam do końca nie wiem, czy to jest tylko nasze wrażenie czy tak faktycznie jest . Wrażenie odnosimy takie, że nie do końca wszystkim zależy na sędziowaniu, że nie do końca chcą się rozwijać, czasami mamy wrażenie, że sędziowie uważają, że już są tak dobrzy, że nie muszą się uczyć. A jednak każdy sędzia, nawet ten z najwyższej półki czy to w Polsce czy za granicą pracuje, aby się rozwijać. Także myślę, że przed każdym jest jeszcze dużo pracy. I przede mną też.
R: Słyszeliśmy o pomyśle, abyście wy, jako sędziowie stawali przed kamerami telewizyjnymi. Abyście mogli podobnie jak trenerzy i zawodnicy wypowiadać się, bo siatkówka staje się coraz większym widowiskiem. Czy rzeczywiście są takie plany, czy to plotka? Czy jest szansa na wdrożenie tego pomysłu?
MT: Nie słyszałem o tym pomyśle, ale być może będziemy kiedyś stawać po meczu i odpowiadać na pytania. Już obecnie przewodniczący wydziału sędziowskiego, czy kolega, który jest komisarzem uczestniczą w programach telewizyjnych. Ja nie mam z tym problemu i myślę, że wszystko przed nami.
R: To zobaczymy. Dziękuję za rozmowę.